Po co w ogólne o tym jeszcze gadać?
Dzień dobry Dziewczynki :)
Skoro tutaj jesteście to pewnie z jakiegoś konkretnego powodu. Nie wiem, na ile SEO podpowiedziało w wynikach, że tutaj znajdziecie miejsce ukojenia swoich zszarganych nerwów, ale chciałabym Was powitać uśmiechem, herbatką i zaprosić do mojej Wieży.
Zdaję sobie sprawę, że przedstawienie się, gadanie o sobie, to tak trochę jakby całować własne odbicie w lustrze, ale czuję się w obowiązku opowiedzenia Wam o moich powodach stworzenia miejsca, które, mam nadzieję, z czasem ściągnie tutaj silne, mądre, pełne wiary i nadziei kobiety. Chociaż, jeśli pojawi się jakiś pan - też nieźle. Zawsze to jakaś inna perspektywa i sposób myślenia :)
Wieża z kości słoniowej powstała w wyniku... spontanicznego odruchu. A wiadomo, co spontaniczne, wypada zawsze lepiej. Otóż wyobraźcie sobie, że codziennie chodzę do pracy pieszo. Mam do przebycia powiedzmy ze 3 km. Uznałam, że moje ciało potrzebuje ruchu (kręgosłupy itp). Idąc tak główną ulicą mojego pieknego miasta na W., mijając pachnące kawą drobne kawiarenki i piekarnie, przyszło mi do głowy, że w sumie... Czemu nie. Od wielu miesięcy bowiem podnoszę się dzielnie po trudnych związkach, sama siebie uczę nowego życia i udzelam się na grupach wsparcia dla takich jak ja. Więc w sumie, czemu by nie utworzyć swojego własnego azylu, zaprosić Was do siebie. Nalać Wam jakiegoś dobrego płynu do kieliszka czy filiżanki i pogadać. Tak zwyczajnie - o życiu, o problemach, o tym, że ciężko czasem jest. I znaleźć sposób, by nie było w tym wszystkim tyle marazmu i smutku.
Kojarzycie pewnie z bajek księżniczki uwięzione w wieżach? No właśnie. A ja paradoskalnie chciałabym z tej wieży uczynić taki azyl. Zrobić tutaj jakieś mega wygodne miejsce, zaproponować Wam alternatywę i opowiedzieć o tym, że jak już się wylazło z gówna, wyczyściło buciki, zaryzykowało skok w przepaść, to życie po czymś takim wydaje się być nawet fajne. Ale! Samo się nic nie zrobi. Nie mam mocy sprawczej, by za Was spieprzać jak najdalej, nie wsiądę za Was do taksówek, pociagów, samolotów czy na statki i nie obiecuję, że w nocy nie będzie koszmarów.
To Wy musicie chcieć wejść na Wieżę. Spojrzeć na wszystko z perspektywy. Z dystansu. To Wam się musi chcieć podjać heroiczną pracę po tym, jak jakiemuś pożal się boże dupkowi zachciało Was podeptać. Dlaczego nie mówię "zniszczyć"? Bo wierzę, że Królewny nie można zniszczyć. Można ją za to pięknie odczarować :)
Nie znajdziecie tutaj jednak u mnie typowego pożałowania, pogłaskania po głowie. Zamierzam zrobić to, co uważam, działa najlepiej - skopać Wam tyłki, przemówić do rozsądku i pokazać, że życie jest piękne - jak już się uporacie z tym, co Was ciągnie w dół.
I ja wiem - można być w gównianej sytuacji, bez pracy, wsparcia rodziny, można mieć dzieci z psycholem i brak perspektyw na przyszłość. Ale! Zapominacie chyba, że jesteśmy kobietami, a więc uzbrojonymi przez matulę naturę w cudowne narzędzia przetrwania.
Opowiem Wam o swoich perypetiach, opowiem Wam o tym, jak żarłam ściany i rozpędzałam się, by rozwalić czoło o mur. Opowiem Wam o tym, jaką idiotką byłam. Opowiem Wam o współuzależnieniu, o byciu mamusią dla starego chłopa, o staraniach, które i tak spełzły na niczym. I o tym, że pewnie jeszcze nie raz w życiu dam się wyrolować. Bo tak to już jest. Ale! Nie pozucajmy nadziei. Bo można być idiotką (jak przyjaciółki Okuniewskiej). Można być cierpiętnicą i wyjącą do księżyca hybrydą smarków i żałości. A można być też fajną babką, która otrzepawszy fartuszek, dumnie poprawia koronę i ciśnie dalej.
W tej chwili możecie zdecydować, czy Wam pasuje takie życie. Możecie tu sobie wracać, pokiwać główką i wrócić pod silne rządy toksyka, psychopaty, narcyza czy przemocowego boksera. Możecie, bo ja Wam niczego nie zabronię. Ale chyba wiecie, że tam to tylko czeka Was więcej złego. Chciałabym móc dostać szansę wyjaśnienia Wam, że wcale nie musicie i nie możecie pozwalać sobie na bycie kukiełką.
A po co o tym jeszcze gadać? A po to, żeby sobie usystematyzować w głowie pewne fakty. Żeby wróciło zdroworozsądkowe myślenie. Żeby móc się zdystansować. Bo wiecie, gadanie ma taką magiczną moc. Im więcej się gada, na głos, nawet do ściany, tym problem coraz bardziej obdzieracie z tej milusiej mazi naiwności. Wyłania się realny obraz tej czarnej dupy, w której obecnie tkwicie. Ale dobra wiadomość jest taka, że nawet czarna dupa ma dno. Zapraszam do zwiedzania i tego uroczego miejsca.
Więc jeśli uważacie, że pora się wziąć za siebie, powiedzieć Panu Władcy papa i oczyścić się z mułu, to dobrze trafiłyście. Aha! Ja nie jestem żadnym psychologiem, kołczem, socjologiem. Nie mam papieru i patentu na naprawianie głów. Ale chcę Wam pomóc wejść na Wieżę. Bo stąd roztacza się piękny widok na przyszłość.
Pogadajmy więc :)
Wasza Królewna z Drewna
Dodaj komentarz